piątek, 29 czerwca 2012

Rozdział 5

Harry podbiegł do mnie i zaczął mnie przepraszać. Nie wiem czemu się tak przejmował, przecież nic wielkiego się nie stało.
- Strasznie jeszcze raz Cię za to wszystko przepraszam.- Loczek już był wkurzający.
- Okej, okej. Harry! Spokojnie, jeszcze raz mnie przeprosisz a zwariuję.
- No dobrze, idziemy gdzieś?- zapytał.
- Możemy iść, tylko żeby nie było fanek!- nie chciałam aby powtórzyła się sytuacja z parku.
- Hmm.. To może pójdziemy do mnie?- zaproponował z uśmiechem.
- Harry, znam Cię nie cały dzień. Chyba to nie najlepszy pomysł, może kiedy indziej.
- Okej.- chyba popsułam mu trochę humor.
- To może przejdziemy się tutaj po okolicy? Nie wydaje się za bardzo ruchliwa.
- Możemy.- powiedział chłopak.
 Spacerowaliśmy po chodniku. Przez jakiś czas była cisza, ale przerwał ją Harry. Rozmawialiśmy długo, nie patrzyłam na czas. Zapadał wieczór a mi było troszkę zimno, nie dziwne miałam bluzkę z krótkim rękawkiem. Chłopak chyba to zauważył bo zdjął swoją bluzę i dał mi ją. Bardzo miło z jego strony, nawet go polubiłam.
- To ja już będę się zbierać do domu. Bardzo fajny był dzisiaj dzień.- powiedziałam.
- Mi też się podobał. No to odprowadzę Cię do domu. Nie chcę się z tobą jeszcze rozstawać.- uśmiechnął się i poszliśmy.
Po krótkim czasie byliśmy już na miejscu. Loczek był bardzo szczęśliwy, chociaż nie wiedziałam dlaczego.
- Co się tak cieszysz?- spytałam.
- Bo mieszkamy blisko siebie. Mieszkam 5 domów dalej.- powiedział uśmiechnięty, sama się zresztą uśmiechnęłam.
- Oo.. to fajnie.- naprawdę się cieszyłam
- Cieszę się że się cieszysz.- uśmiechnął się, a po chwili wybuchnęliśmy śmiechem.
- No dobra, ja już idę.- powiedziałam odwracając się w kierunku domu. Chłopak złapał mnie za rękę.
- Czekaj, daj mi swój numer telefonu.- miło się do mnie uśmiechnął. Podałam mu numer telefonu i poszłam do domu.
 W domu, zorientowałam się że mam na sobie bluzę Harrego. Trudno, kiedyś mu oddam. Zrobiłam sobie kolację, a potem poszłam do łazienki. Szybko się umyłam i poszłam spać.

Następnego dnia..

Obudziłam się o 8 rano, jak zwykle robiłam to co rano się robi. Znowu była piękna pogoda, ubrałam się więc w jasną bluzkę z krótkim rękawem i w czerwone szorty. W kuchni leżała kartka od rodziców, że nie będzie ich tydzień w domu, smutno mi się zrobiło. Nie wiedziałam co robić, więc poszłam popływać w basenie. Do domu wróciłam jak zgłodniałam, była wtedy 12. Spojrzałam na telefon, dostałam smsa od obcego numeru, brzmiał on tak:

`` Jestem teraz w parku, fanki mnie męczą. Spotkamy się dzisiaj?``

Dobrze wiedziałam kto napisał tego smsa, szybko odpisałam że tak. Popisaliśmy jeszcze kilka smsów i umówiliśmy się że Harry przyjedzie po mnie o 13:30.
 Czas minął szybko, nawet nie wiedziałam kiedy już była ta godzina. Usłyszałam dzwonek do drzwi, ukazał mi się Loczek.
- Hej!- powiedziałam uśmiechając się.
- Hej, idziemy?- Harold też był uśmiechnięty, dziwne jak się patrzę w jego oczy to sama się uśmiecham.
- No pewnie.
 Założyłam buty, a potem wyszliśmy z domu. Zobaczyłam duże czarne ferrari.
- Po co przyjechałeś samochodem, jak masz tak blisko?- zapytałam.
-Aa.. Bo wyjeżdżamy za Londyn.- to co usłyszałam mnie rozwaliło.
- Ale ja nie szykowałam się na dłuższe podróże!
- No trudno, ważne że ja się szykowałem, wsiadaj.- chłopak otworzył mi drzwi. Wsiadłam do samochodu, byłam ciekawa gdzie pojedziemy.
- No to gdzie jedziemy?- spytałam, gdy już Harry wsiadł do samochodu.
- Niespodzianka.- powiedział z uśmiechem i odpalił silnik.
- No dobra, tylko powiedz czy długo będziemy jechać.
- Hmm.. Takie tam, niecałe 2 godzinki.
- Aha. Ok.
Jechaliśmy bardzo szybko, rozmawialiśmy ale po jakimś czasie usnęłam. Harry obudził mnie na miejscu. Okazało się że jesteśmy w Herne Bay, czyli nad morzem. Siedzieliśmy jeszcze w samochodzie, a Loczek cały czas się na mnie patrzyłz bananem na twarzy.
- O co chodzi?- spytałam.
- Mówiłaś przez sen.- lekko się zaśmiał.
- O nie!- cała się zaczerwieniłam, było mi wstyd.
- Spokojnie, przecież nic się ni stało. - dalej mówił z uśmiechem na twarzy.
- A co dokładnie mówiłam?
- Hm.. Mówiłaś że mnie lubisz.
- Serio ? - zapytałam. Pokiwał twierdząco głową.
- No to chyba nic strasznego, przecież wiedziałeś że Cię lubię.
- Ale zawsze miło to usłyszeć od ciebie.
Prychnęłam, a potem wysiadłam z samochodu. Harry zresztą też, podbiegł do mnie.
- Może pójdziemy na plażę?- zaproponował chłopak.
- Nie mam stroju kąpielowego. Mogłeś mi powiedzieć żebym wzięła.- powiedziałam z smutnym głosem.
- Miała być niespodzianka, a wtedy by nie było. No chodź, pospacerujemy sobie nad plażą.- powiedział, a potem zaprowadził mnie na plażę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


 Piąty rozdział. Taki nudny i szybko napisany. Przepraszam za błędy. Piszcie komentarze czy wam się podoba. Komentarze są dla mnie bardzo ważne!! Kolejny, nie wiadomo kiedy..
xoxo

środa, 20 czerwca 2012

Rozdział 4

* Dalej oczami Harrego*
Szukam już jej z 20 minut bezskutecznie. Jestem trochę podłamany, myślałem że to będzie dłuższa znajomość. Nie znam jej adresu, nie mam jej numeru telefonu, nawet nie wiem jak ma na nazwisko! Wszystko prze ze mnie! Gdybym nie zwracał uwagi na fanki to może by poszły i zostawiły nas w spokoju, wtedy byśmy spacerowali dalej razem, było by wspaniale. Jestem żałosny, pewnie już jej nigdy nie zobaczę.
Zrezygnowany poszedłem do domu. Na miejscu poszedłem do swojego pokoju,zamknąłem drzwi. Położyłem się na łóżku myśląc jak mogę odnaleźć Bellę. Niestety, moja głowa jest do niczego, nic wymyślić nie mogę. Jest jeden plan ale czy on się uda? Nie, jest beznadziejny, chociaż... Zawsze można spróbować..

* Oczami Belli*- w tym samym czasie

Wreszcie dojechałam do domu. Długo się jechało, jestem zmęczona. Chętnie bym teraz poszła spać, ale nie chcę powtórzyć ostatniej sytuacji. Wzięłam laptopa z mojego pokoju i udałam się do salonu. Włączyłam telewizor, a następnie laptopa. Gdy laptop się włączał, szukałam czegoś fajnego do oglądania, znalazłam jakiś amerykański serial. Laptop się włączył, a ja weszłam na fb, a potem na tt. Oczywiście na portalach publicznych nic się nie działo. Weszłam w wyszukiwarkę i wpisałam dwa słowa: One Direction. Czytałam o nich, oraz o ich sukcesach. Obejrzałam także zdjęcia chłopaków, a na końcu oczywiście posłuchałam piosenek. Były nawet fajne, spodobały mi się. Sprawdziłam nazwisko Harrego i postanowiłam go obserwować na tt, pewnie i tak tego nie zauważy no ale trudno.
Weszłam na jego profil, dałam do obserwowanych i zaczęłam oglądać zdjęcia. Jak można wrzucić Rai-bany do kibla?! Nie rozumiem tego. Obejrzałam resztę zdjęć, więc poczytałam sobie jego tweety. Gdy przeczytałam co on napisał, to mnie totalnie zamurowało.

Tweet Harrego:

" Bella, nie wiem jak masz na nazwisko, nie mam się z tb jak skontaktować. Jeśli to czytasz, odpisz do mnie, proszę. Zależy mi aby poszerzyć naszą znajomość. Bardzo Cię przepraszam za dzisiejszą sytuację, żałuję. xoxo "

Myślałam że da sobie spokój z dziewczyną taką jak ja. Czytałam jeszcze raz kilka razy to co napisał aby w te słowa uwierzyć. Po kilku sekundach napisałam do niego wiadomość prywatną, która brzmiała tak:

" Przepraszam że poszłam z parku, po prostu nie mieliśmy nawet jak pogadać, głupia sytuacja. A tak po za tym nazywam się Bella Luck. :) "

Ucieszyłam się gdy chłopak odpisał, oczywiście był tak samo szczęśliwy jak ja.

" Jak się cieszę że odpisałaś, na pewno zapamiętam jak się nazywasz. Może się jeszcze dzisiaj spotkamy?? ;) "
Odpisałam mu że chętnie i umówiliśmy się pod monopolowym, dwie ulice dalej ode mnie. Szybko się zebrałam, nie chciałam się spóźnić. Wybiegłam z domu. Na miejscu i tak Harry czekał na mnie. Podbiegł do mnie i ....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No to tak, kilka słów ode mnie. Nie usuwam bloga, przynajmniej jeszcze nie dziś, nie teraz. Bardzo dziękuję wam za komentarze, pomagają mi. Liczę na coraz większą ilość komentarzy. Im więcej komentarzy tym dłuższe będą rozdziały. Przepraszam że taki króciuteńki, ale nie miałam za dużo czasu dzisiaj.

Dziękuję wam za miłe słówka. ;)

xoxo

niedziela, 17 czerwca 2012

Rozdział 3

 Weszliśmy do pizzerii, usiedliśmy troszkę dalej od innych stolików. Zmówiliśmy średnią pizze pepperoni i dwie cole.
- Masz jakiś inny akcent. Jesteś rodowitą angielką?
- Nie, jestem z Polski. Ale mój tata jest anglikiem,  a ja wychowywałam się w Polsce.
- Nie obraź się, ale muszę się o coś spytać.
- Okej, wal.
- Czy ty nigdy, wg o nas nie słyszałaś?
- Ashley, moja nowa koleżanka cały czas o was mówi, ale ja jej wtedy nie za bardzo słucham. Moje znajome z Polski też o was wspominały. Jakoś nigdy nie ciekawiło mnie to co one mówią o gwiazdach.
- Aha, a puszczały ci nasze piosenki?
- Nie, nie puszczały bo nie chciałam, ale z chęcią posłucham jak śpiewasz.- uśmiechnęłam się promiennie.
- To może później. Mieszkasz tu już na stałe czy tylko przyjechałaś na weekend?
-  Przeprowadziłam się tutaj niecały miesiąc temu, nikogo tutaj nie znam.
- Znasz mnie.
- No tak i moją koleżankę z ławki.
- No to już znasz dwie osoby.- uśmiechał się ładnie.
 Dostaliśmy pizze więc zajęliśmy się jedzeniem. Po ok. 15 minutach zjedliśmy wszystko, nie chciało mi się ruszać.
- Może pójdziemy teraz na spacer?
- Yy... nie mogę wstać.
- Mam cię zanieść?
- Nie uniesiesz mnie.
- Zakład?!- od razu wstał i już chciał mnie barć na ręce, szybko zareagowałam wstając z miejsca.
- No to może sama pójdę.
- Jak chcesz.
 Wyszliśmy z lokalu, nie znałam tej okolicy więc nawet nie umiałabym trafić stąd do domu. Szłam cały czas za chłopakiem, gadaliśmy o wszystkim i o niczym, przyjemnie spędzało mi się z nim czas. Poszliśmy do parku. Wszystko było by wspaniale gdyby nie piszczące fanki Harrego. Co chwile przylatywały kolejne dziewczyny, proszące o autografy, zdjęcia. Była to dla mnie dziwna sytuacja, tak stać po boku, co chwile odpychana przez inne dziewczyny. W pewnym momencie było ich tak dużo że musiałam odejść trochę dalej i na palcach stawać by odnaleść Harrego. Było mi smutno, usiadłam na ławce, znowu przybiegały nowe fanki. Stwierdziłam że nie ma sensu czekać na chłopaka bo i tak zaraz przyjdzie kolejna grupa dziewczyn. Kierowałam się w stronę ulicy, stała tam taksówka. Wsiadłam i odjechałam do domu. Ciekawa jestem po jakim czasie chłopak się zorientował że mnie nie ma.
 Po 40 minutach byłam już w domu. Nie wiem czemu, ale miałam troszkę popsuty humor...

*Oczami Harrego*
 Nie mam pojęcia skąd się wzięło tyle moich fanek. Mam już ich trochę dość, co chwile przychodzą nowe, a Bella gdzieś pewnie na mnie czeka. Muszę odgonić te napalone dziewczyny.
- Przepraszam bardzo panie, ale nie mam teraz za bardzo czasu. - z zwykłym uśmiechem próbowałem się z tam tąd jakoś ulotnić. Ale niestety mi się to nie udawało.
- Harry! Harry! Daj jeszcze mi autograf!
- I mi!  - krzyczały jakieś dziewczyny które jeszcze nie dostały.
- Jak chcecie autografy i zdjęcia to zapraszam tu jutro, o 10 rano. Specjalnie dla was przyjdę, tylko teraz muszę iść.- nagle cały tłum się uspokoił i mnie wypuściły. Rozglądałem się za Bellą, ale nigdzie nie mogę jej znaleźć. Jestem załamany! A jak ona poszła poszła?? A jak jej nigdy nie zobaczę?! Muszę ją znaleźć, nie wiem czemu ale ta dziewczyna mi zaimponowała i chciałbym ją bardziej poznać. Od dłuższego czasu nie gadało mi się tak dobrze z jaką kol wiek dziewczyną. Wszystkie udawały kogoś kim nie są, żeby tylko mi zaimponować. Bella jest inna, nie jara się tym że jestem sławny, ona po prostu jest wyjątkowa. Nie mam czasu na myślenie, muszę ją szukać. Pobiegłem w jakąś uliczkę parku, z nadzieją że może ona tam jest.....


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No to, to jest rozdział 3. Nie najlepszy, bo jakoś czuję że prawie nikt tego nie czyta i coś mi się wydaje że moje rozdziały są nudne. Zastanawiam się czy nie usunąć bloga, to jeszcze muszę przemyśleć.  Więc jeszcze nie wiem czy będzie 4 rozdział, może będzie jak nie usunę tego opowiadania. Jeśli jednak postanowię usunąć, rozdział 3 będzie rozdziałem ostatnim ;(

piątek, 15 czerwca 2012

Rozdział 2

- Nie obrażaj się, nie przejmuj się moim zachowaniem. Po prostu, po prostu nie wiedziałem że jest taka dziewczyna która nie zna mnie i mojego zespołu. Ale to może nawet dobrze, poznasz mnie od strony zwyczajnego człowieka, a nie jakiejś gwiazdy.
- Taa, super. -mówiłam z poirytowaniem, mając  nadzieję że chłopak sobie odpuści  i pójdzie. Nie tak wyobrażałam sobie kolejnych znajomych.
- Nie obrażaj się, Przepraszam. - powiedział próbując popatrzeć mi w oczy, ale ja odwracałam twarz tak że nie miał jak. Harry wszedł do basenu i opierając się rękami o brzeg ponownie popatrzył mi w oczy i powiedział:
- Przepraszam, nie gniewaj się.- nie gniewałam się już, ale podtrzymywałam atmosferę w niepewności. Po krótkiej chwili ochlapałam Harrego wodą.
-Yyy...- Loczek nie miał pojęcia czy jestem zła, czy nie. Patrzył się na mnie z miną zapytania, a ja wybuchłam śmiechem. Jak tylko to zobaczył pociągnął mnie do wody. Zaczęliśmy się nawzajem chlapać, niestety po jakimś czasie się zachłysnęłam wodą, miałam już dość bycia w wodzie i postanowiłam pójść na leżaczek.
- Idę na leżak.- powiedziałam wskazując mój cel.
- Nie idź, plosseee.- mówił i robił smutną minkę.
- Idę. - przedłużałam to słowo i  specjalnie mówiłam to z bananem na twarzy.
- Nie pójdziesz!- szybko powiedział i nagle mnie wziął na ręce, w wodzie to ja nic nie ważyłam ale na lądzie by mnie nie uniósł.
- Harry.
- Co?- powiedział dumny.
- Albo mnie puścisz, albo będę cię dźgnę!
- Nie boję się ciebie!
- Serio? To powinieneś zacząć.- zaczęłam go dźgać w brzuch. Natychmiast mnie puścił, a ja jak najszybciej podpłynęłam nad brzeg.
- Hahahahaha.- zwróciłam się do niego z uśmiechem gdy stałam przy basenie. Potem skierowałam się na leżak.
 Wykręciłam włosy, a następnie rozłożyłam się na leżaczku. Znowu zamknęłam oczy i się odprężałam. Lubiłam uczucie gdy słońce wysusza moje mokre ciało. Cieszyłam się każdą minutą, spokój i jeszcze raz spokój, było wspaniale. Nagle poczułam jak nagle strumień wody leje się prosto na mnie. Otworzyłam oczy, a tam Harry leje na mnie wodę z jakiegoś małego wiaderka.
-Ej!- wrzasnęłam.
-Hahahaha.- kara za dźganie i ucieczkę ode mnie.
- Skąd ty wziąłeś wiaderko?!- no chyba nie nosi na basen z wiaderkiem?!
- A tamto dziecko mi pożyczyło.- z uśmiechem do mnie mówił, pokazując mi jakieś sześcioletnie dziecko.
- Aha.- wstałam, bo musiałam znowu wykręcić wykręciłam włosy. Wyjęłam szczotkę i dokładnie je rozczesałam.
- No to co? Wracamy do wody?- zaproponował Harry.
- Nie już nie, tak właściwie to czekam aż mi wyschną włosy i idę.
- Dlaczego?!- miał minę zawiedzioną i rozczarowaną. Wybuchłam śmiechem bo wyglądał jak mały chłopczyk.
- Ponieważ idę zjeść jakiś obiad, jestem głodna.
- To mam pomysł, pójdziemy razem. Też jestem głodny, stawiam obiadek na mieście. Będzie fajnie.- w sumie to mi tam to nie przeszkadzało czy zjem obiad sama czy z kimś, hahahaha przynajmniej nie muszę płacić, dla mnie spoko.
- Okeej. - Harry jak to usłyszał szeroko się uśmiechnął, może podejrzewał że nie będę chciała z nim pójść na żarcie. Co jak co, Loczek mnie wg nie zna.
Słońce mocno nawalało więc oboje szybko wyschliśmy. Poszłam do basenowej przebieralni. Przebrałam się, a włosy pozostawiłam w artystycznym nieładzie. Gdy już wyszłam chłopak był już gotowy do wyjścia z terenu basenu.
- Co tak długo?- zapytał.
- Eee.. Nie wcale nie długo.
- Co chcesz jeść?
- Nie wiem.- zjadałabym byle co, byle było by smaczne.
- To może pójdziemy do pizzeri?
- Okeej, mi tam pasuje.- uśmiechnęłam się.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 Rozdział 2 już jest. Przepraszam że taki krótki i taki byle jaki, ale wróciłam godzinę temu do domu, byłam z znajomą na mieście ^^. Następny będzie dłuższy, może ciekawszy, a może nudniejszy. Nie wiem jak mi się napisze xD.
 Bardzo dziękuję, że czytacie to i że komentujecie. To dla mnie bardzo ważne!!! Gdy zobaczyłam 4 komentarze, były takie fajne!! Dziękuję Wam! Aż mi się miło na sercu zrobiło. Komentarze zachęcają mnie do pisania tego bloga.

Jeszcze raz wam bardzo dziękuję c; !!!
 Do zobaczenia xoxo